poniedziałek, 9 czerwca 2014

Do przedszkola - gotowi - start

Stanisław skończył w lutym 4 lata, a zatem w tym roku obejmuje go już obowiązek przedszkolny.
W lutym odbyło się zebranie rodziców wszystkich dzieci, które w tym roku zaczynają przedszkole. Na spotkaniu nauczyciel ze szkoły muzycznej wartko przygrywał na akordeonie, gdy w tym samym czasie pan dyrektor (i kandydat na radnego) przedstawiał nauczycieli przedszkolnych i podstawowe zasady rządzące tą instutucją.

Zgodnie z otrzymanymi wcześniej dokumentami dzieci miały być przydzielane do placówek mając na uwadze dystans do przedszkola oraz narodowość. Kilka osób z mojego otoczenia, słysząc narodowość się oburzyło, ale ja myślę, że im chodziło o to, żeby jak najbardziej wymieszać dzieci tutejsze z obcokrajowcami. I to mnie cieszy. Wszak, jeśli mamy tu jeszcze zostać to Stanisław powinien się wtapiać w tłum i uczyć języka od autochtonów.

I nadeszła chwila na którą wszyscy czekali. Sobota rano, skrzynka na listy i koperta z logo edukcji podstawowej miasta Wädenswil. I tragedia... Staszek dostał nie to przedszkole, którego się spodziewaliśmy. Nie, żebym znała ranking lokalnych przedszkoli i liczyła na lepsze. Sprawa jest bardziej prosta, liczyłam na przedszkole bliższe, do którego chodzi nasza sąsiadka. 

A przedszkole bliższe było ważne, bo przecież tutejsze dzieci do przedszkola mają dreptać same i jeśli faktycznie nauczyciele będą tego wymagali (a na wspomnianym zebraniu pan policjant kładł na to nacisk), to Stachu zmiast spodziewanych 400 m, będzie miał do przejścia 950 m, co w mam wrażenie, że w przypadku czterolatka robi różnicę.

Jutro, jako troszczący się rodzice, wybieramy się do sekretariatu szkoły, a raczej całego lokalnego szkolnictwa spytać do którego zakładu przydzielili inne dzieci z naszego osiedla, bo jest to dla mnie kolejna ważna kwestia. Marzy mi się, aby koledzy z przedszkola mojego dziecka mieszkali na tyle blisko, żeby mógł  kontunuować znajomość z nimi także po zajęciach (ale tak, żebym ja nie musiała z nim nigdzie jeździć). Jeśli okaże się, że inne dzieci są w bliższym przedszkolu (co będzie ciosem w moje serce, ale i o takim przypadku czytałam), to chyba nie pozostanie nam nic innego jak poprosić o zmianę.

Ale były też miłe akcenty w kopercie. Zaproszenie do przedszkola wyglądało tak:


Okazuje się też, że rozpoczynając przedszkole w sierpniu dziecko nie jest całkiem wrzucone na głęboką wodę. 26 czerwca jesteśmy zaproszeni na spotkanie integracyjne. Ma trwać godzinę i ma służyć poznaniu innych dzieci. Sram po gaciach...

W liście także znalazły się wytyczne dotyczące drugich śniadań (na wpis w temacie przyjdzie czas), kapci, zasad wizyt, które rodzic może składać w przedszkolu oraz formularz, DARMOWEGO (o!) przeglądu stomatologicznego dla dzieci.
A na dokładkę całą broszurę o tym jak należy przechodzić przez jezdnię - z uwagami, zdjęciami i jakby ktoś chciał, to mogę zrobić zdjęcia:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz