piątek, 28 lutego 2014

Jak zmniejszyć koszty podróży kolejowych w Szwajcarii? cz.I

Nie będzie odkryciem stwierdzenie, że Szwajcarzy są bardzo punktualni i cenią sobie tą cechę także u innych. Punktualność jest cechą charakteryzującą nie tylko osoby fzyczne, ale też wszelkiego rodzaju instytucje, w tym także przedmiotową kolej.
Nawet kilkuminutowe spóźnienie jest ogłaszane przez głośniki i na tablicy informacyjnej, a ogłoszeniu towarzyszą przeprosiny. Szwajcarska kolej jest bardzo czysta i wygodna. W wysokim stopniu rozwinięta jest kolej podmiejska, która pozwala np. Michałowi pokonać trasę ponad 20 km w 16 minut.

Oczywiście, doskonałość szwajcarskiej kolei możliwa jest dzięki finansom, które są w nią inwestowane. Utrzymanie kolei możliwe jest między innymi z pieniędzy pozyskanych z biletów, a te nie są tanie, a nawet - na warunki Polskie - bardzo drogie. Bilet dla osoby dorosłej z naszej wioski Wädenswil do Zurychu kosztuje 10,40 CHF, a w dwie strony (co jest jednoznacze z biletem całodobowym umożliwiającym poruszanie się wszystkimi środkami komunikacji miejskiej wewnątrz stref wypisanych na biecie) 20,80 CHF.

Istnieją jednak sposoby, które pozwalają na zmniejszenie kosztów podróżowania koleją. Tym razem skupię się jedynie na tych sposobach, z których sami korzystamy lub korzystaliśmy, ale z czasem może rozwinę stan swojej wiedzy i się nim podzielę.

Halb Tax

Karta, która umożliwia kupowanie biletu w cenie biletu ulgowego. Dla mnie oznacza to tyle, że za wspomniany wyżej bilet kosztujący 20,80 CHF, płacę 10,40. Nazwa Halb Tax jest trochę mylna, gdyż nie zawsze jest tak, że bilet ulgowy kosztuje połowę biletu normalnego. Tak jest na dłuższych trasach. Przy biletach lokalnych różnica nie jest już taka duża. Np. bilet trzydziestominutowy u nas w mieście kosztuje 2,60 CHF, podczas gdy z kartą będzie on kosztował 2,20 CHF.
My korzystamy z Halb Taksa rocznego (175 CHF), choć jest możliwość kupienia dwuletnich (330 CHF) i trzyletnich (450 CHF).
Wielka zaletą tej karty jest to, że obowiązuje na wszystkie środki transportu w całej Szwajcarii czyli kolej, tramwaje, autobusy, trolejbusy, ale też kolejki zębate, kolejki linowe i statki.

Halb Tax można zamówić przez Internet (potrzebne będzie zdjęcie), a przed upływem ważności kolej przysyła informację, że można zamówić kartę na kolejny okres.

Dodatkowe informacje na temat HT można uzyskać tutaj.

9-Uhr-Pass

Rodzaj biletu, który jest tańszy od biletu normalnego, ale uprawnia do jeżdżenia dopiero po godzinie 9 rano, za wyjątkiem sobót, niedziel i świąt, kiedy nie ma ograniczenia czasowego.
Bilet całodzienny na wszystkie strefy obejmujące kanton Zurych plus kilka okolicznych miejscowości kosztuje 33 CHF, podczas gdy 9-Uhr-Pass kosztuje 25 CHF. 9-Uhr-Pass dzienny oraz w postaci  multikarty (bilet do sześciokrotnego wykorzystania) można kupić też z wykorzystaniem opisanego wyżej Halb Taksa i wtedy jego cena wynosi 12,50.
9-Uhr-Pass występuje też w postaci biletu miesięcznego i rocznego. Można też wykupić taki, który będzie obejmował jedynie strefy wewnątrz miasta Zurych lub Winterthur.

Tego rodzaju bilet można kupić w automatach biletowych, które znajdują się na wszystkich stacjach kolejowych oraz większości przystanków tramwajowych i autobusowych (w wiekszych mistach). Na naszej wiosce bilet można kupić tylko na dworcu.

Więcej informacji na temat 9-Uhr-Pass tutaj.

Oczywiście, jak wszędzie, przy regularnym podróżowaniu można dużo zaoszczędzić kupując bilet roczny.

środa, 19 lutego 2014

A może do Baden...

W minioną niedzielę, po raz kolejny poczułam kompulsywną potrzebę jechania na wycieczkę. W górach było szaro, więc stwierdziłam, że szkoda pieniędzy na kolejkę. Postanowiliśmy więc pojechać ponownie na zamek w Lenzburgu. Po prawie pięciu latach małżeństwa okazało się, że komunikacja nam szwankuje. Michał poprosił mnie, żebym sprawdziła czy zamek otwarty, ja usłyszałam, że trzeba sprawdzić czy zamek otwarty (a zrozumiałam, że on sprawdzi). No i okazał się zamknięty - niestety dopiero, gdy staliśmy u jego wrót.

Ponieważ nie chcieliśmy jeszcze kończyć naszej wycieczki, postanowiliśmy zwiedzić bliższe lub dalsze okolice. Padło na Baden, a dokładniej na Kindermuseum. Była to nasza druga wizyta w tym miejscu; pierwszy raz byliśmy tam, jak Stanisław ledwie chodził, a samo muzeum nie zrobiło na nim wielkiego wrażenia (poza pociągiem). Byłam bardzo ciekawa, jak będzie tym razem i muszę powiedzieć, że czas nie został stracony.

Muzeum ma 5 pięter i na każdym można znaleźć coś interesującego. Poza oglądaniem zabawek zamkniętych w gablotach


można też robić takie rzeczy jak:

układanie puzzli




poznawanie przedmiotów z użyciem mikroskopu


uczenie się liter i cyfr w sali stylizowanej na szkołę, do jakiej uczęszczać mogła np. Ania z Zielonego Wzgórza


granie w gry zręcznościowe, których jest cała sala (piłkarzyki na magnes, jenga, klocki, z których należy układać róże figury itp.).


Myślę, że jest to jedno z tych miejsc, gdzie warto raz na jakiś czas pojechać z dzieckiem. Takie muzea pokazują nam jak szybko zmienia się, dorasta nasze dziecko. Za pierwszym razem Stasia zainteresowała tylko makieta z kolejką elektryczną, teraz rwał się do gier zręcznościowych i mikroskopu. Ale całkiem zignorował salę z kukiełkami oraz prawie całkiem salę, gdzie można pozanawać ludzkie ciało.

Informacje praktyczne:
- tuż przy muzeum znajduje się kryty parking, który w niedziele okazał się być prawie za darmo (0,5 CHF za 4 godziny),
- bilet dla dorosłego kosztuje 12 CHF, dla ucznia 9 CHF, a dla dziecka 4 CHF (stan na 20104)
- muzeum znajduje się niecały kilometr od stacji kolejowej w Baden, a z Dworca Głównego w Zurychu jadą do Baden co najmniej dwa pociagi: S12 i IR - według mapsów cała podróż trwa od 26 do 40 minut.

wtorek, 11 lutego 2014

Czy to już czas?

Każdy, kto uczęszczał na zajęcia z WOS-u wie, że Szwajcaria jest krajem opartym na zasadach demokracji bezpośredniej. Objawia się to tym, że co rusz odbywają się referenda, w których społeczeństwo może wyrazić swoją chęć (lub jej brak) do istotnej zmiany.

Zazwyczaj referenda obejmują trzy pytania. Ostatnie głosowanie miało miejsce w minioną niedzielę i dotyczyło następujących kwestii:.

1. Finansowanie rozwoju infrastruktury kolejowej.

Wielkie pieniądze mają zostać przeznaczone na ten cel, co nie wszystkim się podoba. Co dokładnie ma być przedmiotem rozwoju - nie mam pojęcia. Prawdą jest, że szwajcarska kolej jest najsprawniejszą koleją z jaką dotychczas miałam do czynienia.
62% głosujących poparło wniosek.

2. Aborcja.
Obecnie, koszty aborcji pokrywane są z podstawowego, obowiązkowego ubezpieczenia. Wniosek obejmował zniesienie tego obowiązku.
69,8% głosujących odrzuciło ten wniosek, co oznacza, że nadal można dokonać aborcji z ubezpieczenia podstawowego.

3. Temat wzbudzajcy największe emocje. Wniosek przeciwko masowej emigracji.*
Wniosek poparło 50,3% głosujących i większość kantonów. Oznacza to, ze lud zagłosował za ponownym wprowadzeniem limitów dla obywateli innych krajów. Obecnie, na podstawie umowy z UE, obywatele kilku krajów Unii mogą swobodnie osiedlać się i podejmować w Szwajcarii pracę. Teraz rząd Szwajcarii ma trzy lata na wcielenie woli ludu w życie, co musi zostać poprzedzone renegocjacjami umowy zawartej z UE. Czy będzie to miało wpływ na naszą rodzinę? Zobaczymy w 2016, kiedy będziemy się starać o zmianę permitu z B na C.


* Mówi się na mieście, że inicjatywa miała być skierowana głównie przeciw Niemcom, których coraz więcej zaczęło podejmować pracę w Szwajcarii, a wiadomo Szwajcarzy i Niemcy nie darzą się wzajemną sympatią.