czwartek, 24 lutego 2011

Pranie w Szwajcarii

Post ten powstał kilka dni temu, ale nie mogłam go wkleić, bo poprzez jakąś zmianę na naszych kontach (przeniesienie kont Aplikacji Google) dokonaną przez Michała utraciłam dostęp do bloga. Przez chwilę wisiało nade mną widmo zakładania nowego i kopiowania postów. Na szczęście bohaterski mąż wszystko naprawił.

A teraz post:

To ciekawe jak dalece poniosła Szwajcarów ułańska fantazja, gdy tworzyli swój system (a raczej systemy) robienia prania.
Zanim zaczęłam myśleć o przeprowadzce do Szwajcarii żyłam w przekonaniu, ze robienie prania jest zwykłą czynnością dnia codziennego - zebrać brudy, posegregować, wsypać/wlać detergenty, włączyć pralkę, wrócic, gdy skończy pracować, wyjąć pranie i powiesić. Ba! Żyłam w przekonaniu, że można się delektować robieniem prania nawet codziennie - nic bardziej mylnego.

W Konfederacji możemy się spotkać z kilkoma systemami prania (i to właśnie zawężało nam możliwości jak chodzi o wynajęcie mieszkania):

1. System, nazwijmy go, kontynentalny (różni sie od anglosaskiego miejscem zameldowania pralki, gdzie jest ona z reguły częścią wyposażenia kuchni).
Pralka w mieszkaniu, a dokładniej w łazience (często towarzyszy jej suszarka), dostęp ograniczony jedynie prawem (czyli ewentualny zakaz prania po 22). System przez mnie bardzo pożądany, ponieważ Stanisław będący użytkownikiem pieluch wielorazowych musi je prać co drugi dzień.

2. Pralka na wyłączność umieszczona w przynależnym do mieszkania pomieszczeniu pralniczym. Spotkałam sie z tym w dwóch mieszkaniach (a jedno z nich jest już nasze!). Rzecz dzieje się w bloku. I w tym bloku oprócz piwnic, każde mieszkanie ma także w podziemiach pomieszczenie wielkości polskiej piwnicy (piszę polskiej, bo właściwe piwnice wydają się być znacznie większe, niż te w Polsce). W tym pomieszczeniu znajduje się fakultatywnie stól (na takiej wysokości, aby położyć sobie kosz z praniem czy detergenty) i obligatoryjnie pralka oraz sznurki do suszenia. W jednym z budynków pomieszczenie zamknięte było na drzwi z kraty - chodziło o dobry przewiew. Kolejny system, który mnie pociąga - i mam czego chciałam :p

3. Jedno lub dwa pomieszczenia pralnicze na caly blok/budynek. W tym systemie rozróżnia się kilka podsystemów:

a. Odgórnie przydzielony dzień prania. Oglądając mieszkania spotkałam się z przydziałem prania raz na 6 i raz na 8 dni. Przydział zależy od tego na ile mieszkań przypada pralka. I teraz pytam (na razie tylko siebie i znajomych) - dlaczego tak samo traktuje się rodziny z dziećmi (gdzie prania jest statystycznie więcej) i pary bezdzietne? W tym podsystemie mamy warianty:

i. zejść i prać
ii. zejść, uruchomić prąd specjalną kartą, która wygląda jak wielka karta sim i prać

b. Zapisy na pranie. I tu także mamy warianty:

i. zapisanie sie na dany dzień,
ii. podzial każdego dnia na części (widziałam podział na trzy i na cztery części) i zapisywanie sie na konkretne godziny, w konkretnym dniu (ten system od biedy ujdzie).

c. Wolna amerykanka - kto pierwszy ten pierze. Tak mamy w naszym tymczasowym mieszkaniu i nie jest źle. Przez trzy tygodnie jak tu mieszkamy, tylko raz musiałam opóźnić moje pranie, bo maszyna była zajęta.

Ja dziękuję za uwagę, a Ty dziękuj ludu za nieograniczone możliwosci prania!




4 komentarze: