piątek, 25 lutego 2011

Biurokracja po polsku i po szwajcarsku

Sprawa urzędowa w Polsce przebiega następująco:
  1. idziesz do urzędu,
  2. dostajesz mnóstwo formularzy,
  3. przez 20 minut maniakalnie wypełniasz formularze, niejednokrotnie powielając tą samą informację kilkukrotnie,
  4. dajesz urzędnikowi i wychodzisz.
Identyczną sprawę w Szwajcarii załatwia się natomiast tak:
  1. idziesz do urzędu,
  2. podajesz urzędnikowi mnóstwo dokumentów,
  3. przez 20 minut urzędnik maniakalnie klepie w klawiaturę,
  4. urzędnik drukuje, daje Ci do sprawdzenia i podpisu, i wychodzisz.
W Polsce występuje też na ogół punkt 1.5: czekasz w kolejce od 15 minut (np. zameldowanie, wydanie aktu urodzenia) do 2-4 godzin (np. podatki w gorącym okresie lub rejestracja samochodu w Poznaniu). Mi na razie trudno generalizować, ale z opowiadań kolegów wynika, że w Szwajcarii raczej ten punkt nie występuje.

1 komentarz:

  1. Słyszałam, że w okolicach Starego Miasta (nie wiem ciągle czy ma to tu fachową nazwę) bywają kolejki, ale opinię tę potwierdza zaledwie jedno źródło. Ja nie doświadczyłam tego zjawiska. ;)

    OdpowiedzUsuń