sobota, 9 lutego 2013

Słowo o edukacji najniższej i niskiej, a na koniec liźniem i przedszkolną

Blog się kurzy. Wena mnie naszła po wypiciu sfermentowanego soku z czerwonych winogron, ale nie odrzucam nadziei, że to, co napiszę spójnym będzie.

Edukacja najniższa, czyli coś, czego za wiele tłumaczyć  nie trzeba. Mamy w pierwszej ciąży, które mają czas na permanentne przeglądanie internetu na pewno trafiły na informacje, że płodom należy czytać książki i puszczać muzykę. 
Według niektórych, stan ten należy utrzymywać także po drugiej stronie brzucha, do czego osobiście zachęcam.
Propaguję także jak największą bliskość, noszenie (w chustach i ergo, ale nie w wisiadłach) i zaufanie dziecku i dawanie mu przykładu. Na marginesie dodam, że dziecko korzysta także ze złego przykładu, a na dodatek szybko się uczy, czego próbkę miałam w ostatnich dniach, kiedy na poinformowanie dziecka, że czas wychodzić usłyszałam w odpowiedzi: "Nie, kuwa mać, nie!" (brak "r" podyktowany jest chęcią wiernego odtworzenia cytatu).

Edukacja niska, czyli coś, czym zmęczone mamy, które mają ochotę wystrzelić dziecko w kosmos mogą być zainteresowane. 

Polska mama mieszkająca w Polsce ekspediuje dziecko do dziadków albo do żłobka albo do przedszkola (w Polsce dzieci relatywnie szybko uzyskują dojrzałość przedszkolną). Ludzie bojący się większych skupisk ludzkich i Ci, których stać, wynajmują nianie. Ze słyszenia wiem też, że zaczęły powstawać tak zwane klubiki malucha.

W Szwajcarii rzecz ma się nieco inaczej.

Niania

Zawód, który w Szwajcarii istnieje i możliwe, że ma się całkiem nieźle. Nie znam rodziny, która miałaby wynajętą nianię na pełny etat. Praca opiekunki do dziecka jest dobrze płatna i może dlatego właśnie moi znajomi z niej nie korzystają.
Nie wiem ile dokładnie wynosi wynagrodzenie, ale miałam tutaj znajomą, która 4-5 lat temu tak pracowała. Była szczególnym rodzajem niani - "nianią z psem", czyli osobą, która nie chcąc zostawiać psa w domu, wymyśliła, że będzie idealna dla rodziny, w której dzieci chcą mieć psa, a rodzicom ten pomysł jest nie po drodze. Pracując tak na pełny etat, zarabiała 5000 CHF miesięcznie.

Nianię należy obowiązkowo ubezpieczyć!

Żłobek

Żłobek to instytucja, której zawsze jest za mało. Posłanie dziecka na pełny etat do zakładu też jest sporym wydatkiem i o ile wierzyć znajomym trzeba się liczyć z kosztem 2500-2800 CHF za miesiąc. Żłobki zazwyczaj liczą półdniówki, co oznacza, że możemy dziecko posłać do żłobka tylko na pół dnia albo kilka razy w tygodniu na pół dnia.
Szwajcarskie żłobki mają lepszą renomę niż stereotypowe żłobki polskie. W takim żłobku często przypada jedna opiekunka na dwoje dzieci. Byłam pod wielkim wrażeniem, kiedy widziałam raz jedną opiekunkę, która motała dziecko w chustę.

W małych miastach jest często jeden żłobek dofinansowywany. Opłata za tego typu instytucję zależy od dochodów w rodzinie. Nie wiem niestety, ile takich żłobków jest w większych miastach.

Wiem za to, że istnieje w Zurychu żłobek, do którego można uzyskać bardzo dużą dopłatę, jeśli:
- rodzina mieszka w Zurychu,
- dochód na głowę nie przekracza jakiejś (nieznanej mi) sumy,
- rodzic pracuje na Uniwersytecie

Uwaga! Czas oczekiwania na miejsce w żłobku potrafi być naprawdę bardzo długi. Na porządku dziennym jest to, że jeśli chce się posłać kilkumiesięczne dziecko, to zapisuje się je będąc w ciąży.

 Playgroup/Spielgruppe

Instytucja, z której korzystam, ale nie mogę powiedzieć, abym się na niej dobrze znała, co wynika z tego, że każda playgroupa ma swoje zasady.
Zasadniczo playgroupy operują tylko kilka godzin dziennie, najczęściej 2-2,5 godziny. Miejsce do którego chodzi Staszek jest pod tym względem wyjątkowe, bo otwarte jest od 7:45 do 12:15, co daje mi 4,5 godziny na regenarację. Wiele playgroup przyjmuje dzieci od pewnego (ustalonego przez siebie) wieku. Zazwyczaj jest to 2,5-3 lata. I znów - my mieliśmy szczęście, bo nasz Wandelbar przyjmował od dwudziestego miesiąca życia (bez wymogu odpieluszenia).
Nie wiem, co robią dzieci w innych placówkach, ale u Stasia: chodzą na spacery odkąd mają wózki na 6 i 4 osoby, bardzo dużo malują (siebie i kartki), bawią się piaskiem (przesypywanie) i wodą (przelewanie), przebierają się, śpiewają piosenki, czytają książki, parzą kawę w udawanym ekspresie i wykonują czynności, które są im bliskie (np. Staś miał fazę, podczas której udawał, że smaruje kremem swoich kolegów i opiekunów, a niejaka Linn udawała, że Staś jest jej dzieckiem i bawiła się w jego mamę).

Podstawowe różnice między playgroupą, a żłobkiem są następujące:
- czas trwania: do żłobka można posłać na cały dzień, do playgroupy na kilka godzin
- jedzenie: żłobek zapewnia jedzenie, a playgroupa nie (do naszego Wandelbar pakuje się dziecku drugie śniadanie i później następuje wspólne spożycie obejmujące handel wymienny)
- pieluchy: playgroupy często wymagają, aby dziecko umiało się już samo obsłużyć
- wiek: żłobki przyjmują malutkie dzieci (nie wiem jaka jest granica wieku, ale znajomi sześciomiesięczne posyłali), a playgroupy dzieci starsze
- cena: żłobki są znacznie droższe!


Przedszkola

W przeciwieństwie do Polski, w Szwajcarii przedszkola sa obowiązkowe, a obowiązkiem objęte są dzieci, które ukończyły cztery lata przed upływem konkretnej daty danego roku (a data ta jest zależna od kantonu, a nawet od miasta). W roku 2014 w mieście, w którym mieszkamy granicą jest 15 maja, ale np. w kantonie Schwyz lub St.Gallen granicą jest sierpień. Dzieci urodzone później idą do przedszkola jako pięciolatki. Ze słyszenia wiem, że dziecko urodzone po terminie pozwalającym na przedszkole, można posłać wcześniej, jeśli uzyska się pozytywną opinię pediatry.

Przedszkole trwa dwa lata i nie jest pełnoetatowe. Podczas pierwszego roku dzieci uczęszczają pięć przedpołudni w tygodniu, a podczas drugiego roku pięć przedpołudni i dwa popołudnia. Zapewne ilość dni i godzin obowiązkowych zależy od kantonu. Jeśli chce się zapewnić dziecku opiekę na resztę dnia, która nie jest objęta obowiązkiem przedszkolnym, należy zapłacić, a czasem nawet po ukończeniu zajęć obowiązkowych przetransportować dziecko do innej placówki.
Co ciekawe, długość trwania przedszkola też nie jest uregulowana centralnie i np. w niektórych miastach w Schwyzu pierwszy rok jest nieobowiązkowy, a np. w Ticino przedszkole trwa tylko jeden rok, ale za to szkola podstawowa trwa rok dłużej.

Rzecz, która najbardziej przeraża znane mi osoby, to to, że tutejsze przedszkolaki są zobowiązane do samodzielnego chodzenia do przedszkola. Małe szkraby maja specjalne odblaskowe wdzianka, dzięki czemu są bardzo widoczne i w zasadzie nic im nie grozi. Rok przedszkolny zaczyna się pod koniec sierpnia, a już w lipcu można na ulicach spotkać rodziców uczących dzieci prawidłowego poruszania się po jezdni. Nie są też rzadkością zajęcia organizowane przez policję, która pokazuje dzieciom jak należy się zachowywać przechodząc przez jezdnię.
Dla pocieszenia dodam, że nasz austriacki znajomy powiedział, że w Austrii było dokładnie tak samo.

* Post może ulec zmianie po uzyskaniu informacji uzupełniających lub prostujących:)

2 komentarze:

  1. Mieszkamy niedaleko, w Adliswil:)
    Córka chodzi tutaj do przedszkola (pierwszy rok kindergarten). Wczesniej chodziła do przedszkola w Polsce (w sumie odkąd ukończyła 2,5 roku). Dzieciaki rzeczywiście drogę do przedszkola pokonują same. Wychodzą codziennie na dwór, w trakcie zajęć duży nacisk kładzie się na rozwój manualny a więc rysownie, lepienie, malowanie, sklejanie modeli itp. Dzieci obcojęzyczne mają dodatkowe zajęcia z niemieckiego (w trakcie godzin przedszkolnych).
    Porównując przedszkole tutaj od tego w PL z całą pewnością dzieci są tutaj szybciej usamodzielniane, przedszkole jest miejscem przede wszystkim zabawy (gdzie w PL program nauczania jest systematycznie realizowany, dziecko ma zdobywać konkretne umiejętności/wiedzę w trakcie uczęszczania do przedszkola).
    Myślę, że tutaj do pewnych kwestii edukacji przedszkolnej podchodzi się bardziej beztrosko :)Aha - to co wg mnie warto zaznaczyc - dzieci mają obowiązek uczęszczać na zajęcia, co oznacza, że nieobecności należy usprawidliwiać. A więc wakacje, wyjazdy do rodziny itp trzeba dopasowywać do kalendrza dni wolnych/ferii i wakacji szkolnych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie jest ten artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń