Plan na wspólne spędzanie czasu mamy taki: weekend ma dwa dni, w jeden dzień staramy się gdzieś jechać, a drugi spędzamy w domu zajmując się obowiązkami i idąc na jakiś krótki spacer po okolicy.
W zeszły weekend zastanawialiśmy się gdzie jechać. Ponieważ w sobotę rano okazało się, że nie mamy przygotowanej żadnej wycieczki, postanowiliśmy pojechać w miejsce, do którego można jechać bez wcześniejszego przygotowania - na zamek w Lenzburgu.
Zamek okazał się przyjemnym miejscem, w którym można poznać jego historię, posiedzieć w kawiarni, pooglądać meble i komnaty (choć to bardziej pokoje były) urządzone przez jednego z właścicieli. Dla żądnych krwi są też lochy z więzieniem i narzędzani tortur.
Jak każdy zamek, także ten w Lenzburgu ma swoją maskotkę.
Dla osób zainteresowanych historią właściciele przygotowali szereg scen walki, gdzie postaci są naturalnych rozmiarów.
Ku mojej uciesze na zamku zorganizowano naprawdę dużą przestrzeń dla dzieci. Na tej przestrzeni jest wydzielony kąt dla całkiem małych dzieci oraz duża sala do zajęć plastycznych.
W pozostałej części mieszczą się gry, puzzle, przebrania dla dzieci, imitacja zamku,
wraz ze średniowieczną kuchnią.
W innej części zamku znajduje się też sala zabawowo-naukowa dla dzieci starszych, ale ze względu na wiek Stasia na chwilę obecną mam w tym temacie mało do powiedzenia ;)
Wstęp na zamek i do muzeum kosztuje 12 CHF. Małe dzieci wchodzą za darmo. Jeśli ma się ochotę na wycieczką całodniową, to można kupić za 27 CHF bilet obejmujący trzy okoliczne zamki.
Na zamek (choć wygodniej będzie pod zamek) można wjechać wózkiem. Później zdecydowanie lepiej sprawdzi się jakieś nosidło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz