Rzadko się zdarza, abym dwa razy w tygodniu odwiedziła stolicę jakiegoś kraju.
Tym razem, wpierw w poniedziałek pojechaliśmy wyrobić Stasiowi paszport, a w sobotę wybraliśmy się na wycieczkę.
W Bernie widzieliśmy remontowaną wieżę katedry (może przy okazji kolejnego paszportu zdejmą rusztowania) - po lewej
i bardzo wysoki most - po prawej

Byliśmy w ogrodzie różanym, gdzie większość kwiatów nie przypominała róż, ale była tam fajna fontanna.

W fosie w Bernie mieszkają cztery misie. Prezydent Putin podarował kolejne dwa, ale te zamieszkały w zoo.
Odbyliśmy też spacer po starym mieście. Główna ulica pełna fontann. I dom Einsteina tam jest.

Wycieczkę skończyliśmy w Ogrodzie Botanicznym, gdzie Stasia poniosła ułańska fantazja, pomyślał, że umie już zbiegać z góry i w efekcie nabił o beton guza z zadrapaniem.
A co mnie najbardziej zdziwiło?
Rynek warzywny u wrót parlamentu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz